co zobaczyć na Maderze - szlaki piesze

Wyspa wiecznej wiosny, czyli kilka słów o Maderze

Wyspa wiecznej wiosny, czyli wspomnienia
z Madery

Jeśli szukasz tekstu, w którym w kilku akapitach dowiesz się, co zobaczyć na Maderze w ciągu trzech dni, gdzie zjeść i gdzie zamieszkać, możesz zamknąć tę stronę. Nie, żartowałam, nie zamykaj. Uczciwie chcę powiedzieć, że nie mam dla Ciebie gotowego poradnika “Madera w trzy dni” i oklepanych ciekawostek o najkrótszym pasie startowym. Chcę Ci opowiedzieć – mocno subiektywnie – o największych zachwytach naszego marcowego city break’u na Maderze. To będzie historia o tym, dla jakiego wina dokupiliśmy bagaż rejestrowany, gdzie Mati zgubił klapki marki Zina, o przerażających, ale wyśmienitych rybach, o odrealnionej górskiej wędrówce, a przede wszystkim o tym, jak zupełnie niespodziewanie zakochałam się w tej wyspie.

Na Maderze byliśmy w marcu 2023 roku. Mimo dosyć długiego lotu, bo trwa on 5 godzin, wybraliśmy się tam jedynie na 4 dni. Co ciekawe, Mati kupił bilety na ten lot już w kwietniu 2022 roku i dał mi je jako prezent urodzinowy. Więc na maderską przygodę musiałam czekać prawie rok.

Widok, który zachwyca oraz krótka historia pewnego klapka

Pierwszym moim zachwytem na wyspie, trochę jeszcze zaspanym i tuż po locie, był widok z pokoju hotelowego. Dotarliśmy do niego o zmroku, więc priorytetem był sen. Jednak poranek był wzruszający. Widok z balkonu hotelowego z jednej strony rozpościerał się na wybrzeże Oceanu Atlantyckiego, z drugiej zaś na górzyste zielone tereny. Wieczorami, siedząc na balkonie, mogliśmy obserwować zachodzącą za ocean pomarańczową kulę słońca. Pomyślisz sobie – nic specjalnego. Jednak w tamtym momencie, po zimowym, ciemnym lutym w Polsce, każdy promień słońca był dla mnie jak magiczne antidotum, zastrzyk energii i nowego życia. Dodatkowo – po raz pierwszy w naszych podróżach – mieliśmy nocleg z takim widokiem. Wynika to głównie z faktu, że jesteśmy “budżetowymi podróżnikami”. Z reguły wybieramy pokoje, w których po prostu się wykąpiemy i pójdziemy spać. Pieniądze zaoszczędzone na hotelach wolimy wydać na atrakcje i przede wszystkim dobre, lokalne jedzenie.

Hotel, który wówczas wybraliśmy, nie należał do typu zakwaterowania, który zazwyczaj wybieramy. Za trzy noce ze śniadaniami zapłaciliśmy 1000 zł. Oprócz nieziemskiej scenerii, jego plusem była położona nieopodal pizzeria z wybitnie dobrą neapolitańską pizzą. Po całodniowym zwiedzaniu, miejsce to było na wagę złota, gdyż na kolację chodziliśmy w… klapkach.

Nie trwało to zbyt długo i to nie ze względu na krótki pobyt na Maderze. Pewnego dnia Matiemu zamarzyło się kąpanie w oceanie, który obserwowaliśmy z okna. Po dotarciu na plażę, okazało się, że jest ona niezwykle kamienista, a wejście do wody na tyle nieprzyjemne, że mój (wtedy jeszcze nie) mąż postanowił wejść do niej w klapkach. Nie przewidział jednak, że fale które obijają się o brzeg są silniejsze niż na to wygląda. Woda bardzo szybko zerwała but ze stopy i zabrała w głąb oceanu. Jak myślę o tym z perspektywy czasu to cieszę się, że ocean wciągnął klapka bez jego właściciela…

Kulinarne oblicza Madery

Jedzenie to dla mnie jeden z najważniejszych aspektów zagranicznych wyjazdów. Lubię próbować tego, co lokalne – zaczynając od regionalnych dań, poprzez przekąski, niespotykane w Polsce owoce, a także miejscowy alkohol. Będąc za granicą picie kawy na mieście i obserwowanie lokalsów to dla mnie największa atrakcja. Pod tym względem nie zawiodła mnie i Madera, choć początek kulinarnej przygody nie był najlepszy. 

A zaczęło się od Doliny Zakonnic, która słynie z niesamowitych krajobrazów oraz jadalnych kasztanów. Co do widoków – rzeczywiście zapierały dech w piersiach. Jak się później okazało – zupełnie jak większość terenu wyspy. Natomiast słynne jadalne kasztany nie wzbudziły we mnie nawet cienia kulinarnego zachwytu. Podane na gorącej, żeliwnej patelni były przede wszystkim suche. I miałkie. Na tyle, że taki łasuch jak ja przez pół dnia nosił je w papierowej torebce, a na końcu po prostu pozostawił koło kosza na śmieci. 

co zobaczyć na Maderze - miejscowe kulinaria - jadalne kasztany
co zobaczyć na Maderze - miejscowe kulinaria - jadalne kasztany

Kolejnym punktem gastronomicznej przygody był Mercado Dos Lavradores, czyli piętrowy rynek w centrum Funchal. Miejsce tętniące kolorami, zapachami i egzotycznymi widokami. Kupisz tu owoce o soczystych barwach, świeże i suszone zioła, których aromat roznosi się dookoła, ale i ryby, które zdecydowanie zapachem nie przyciągają. W bocznych alejach znajdzie się też coś dla zwiedzających szukających pamiątek z Madery. Rynek ten jest ewidentnie turystyczną miejscówka, gdyż sprzedawca z jednego ze stoisk, słysząc jak rozmawiamy, odezwali się do nas po polsku. I może w ten właśnie sposób daliśmy się złapać jak młode pelikany, bo na egzotyczne owoce wydaliśmy horrendalne pieniądze. Dla słodkiego, soczystego i pobudzającego wszystkie kubki smakowe smoczego owoca – zdecydowanie było warto. 

Na Mercado Dos Lavradores po raz pierwszy zobaczyliśmy też przerażające czarne pałasze. Ryby, których ciemna połyskująca łuska, wystające puste oczy oraz szpiczaste zęby budzą skojarzenia bliższe potworom z głębin niż narodowemu daniu Madery. I te konotacje nie są przypadkowe, bo pałasze wyławiane są z głębokości wód sięgających nawet 2 km. Od momentu, w którym zobaczyłam tę rybę, moim nadrzędnym celem pobytu na Maderze stało się spróbowanie jej. Danie mi to było dopiero ostatniego dnia pobytu na wyspie, w niewielkiej restauracji “A bica”, usytuowanej tuż obok Mercado Dos Lavradores. Wrażenia? Obłędne. Dzięki mojemu Tacie lubuję się w praktycznie każdym rodzaju ryb. Lecz miękkość i jakaś nieopisana puszystość białego mięsa pałasza zachwyciły mnie jak żadna inna ryba dotychczas. 

co zobaczyć na Maderze - czarne pałasze
co zobaczyć na Maderze - czarne pałasze
co zobaczyć na Maderze - Obiad w "A bica"
co zobaczyć na Maderze - Obiad w "A bica"

Wszystkiemu winne wino

Jednak tym, co Madera zaoferował nam najlepszego i przez co dokupiliśmy bagaż rejestrowany na powrotny lot, było wino. Wina maderskie są niespotykane na skalę światową. Te z winiarni Blandy’s są przyjemnie ciężkie i bogate w smaku. Jednocześnie mają w sobie dużo łagodności, a picie ich staje się ceremoniałem. Jest to dla mnie smak, którego nie potrafię opisać, leczy gdy o nim myślę, wyczuwam go na podniebieniu i języku. Samo wspomnienie degustacji w winiarni Blandy’s sprawia, że w nosie mam zapach drewna i sherry, a na skórze ciepło i duchotę pomieszczeń, w których leżakuje wino. Butelka pięcioletniego Malmsey’a wciąż stoi na naszej półce i czeka na wyjątkową okazję. Jaką? Niestety nadal nie ustaliliśmy, co nią będzie. Lecz samo spoglądanie na butelkę i to oczekiwanie, budzi przyjemny dreszczyk. Jeśli więc planujesz podróż na Maderę, daj mi koniecznie znać! Za maderskie wino płacę jak za zboże. A do winiarni Blandy’s wybierz się koniecznie. Jeśli nie na zwiedzanie wnętrz to chociaż na degustację. Obiecuję, że nie pożałujesz. 

co zobaczyć na Maderze - Winiarnia Blandy's
co zobaczyć na Maderze - Winiarnia Blandy's

To, co Madera ma najlepsze

Choć o Maderze mogłabym opowiedzieć jeszcze kilka subiektywnych, podszytych emocjami anegdot, moim ostatnim i najważniejszym zachwytem była… natura. Tak po prostu. Drzewa, kwiaty, trawa, góry, ocean i niebo. Bo gdy zamykam oczy i wspominam marzec na Maderze, nie widzę kolejki linowej w Funchal ani pomnika Cristiano Ronaldo. Widzę dziesiątki odcieni soczystej zieleni wzdłuż drogi ze stolicy do basenów lawowych na północy wyspy. Widzę nierealnie błękitną wodę odbijającą się od skał w Porto Moniz. A zaraz potem górski, wręcz wyśniony szlak “w chmurach” z Pico Ruivo do Pico do Arieiro. Nawet mokra stalowa czerń kamieni w połączeniu z kremowymi, pieniącymi się na brzegu wodami oceanu sprawia, że zachwyt wypełnia wszystkie komórki mojego ciała. Gdy myślę o Maderze widzę setki odmian kolorowych kwiatów, którymi porośnięty jest każdy skrawek wyspy. To wizyta w ogrodzie Monte Palace sprawiła, że myślę o wyspie jako o “pływającym ogrodzie”.

Madera to wyspa wiecznej wiosny. A ja już lata temu zdefiniowałam siebie jako człowieka-wiosnę. Dlatego właśnie teraz, gdy polski marzec płata nam pogodowe figle, jeszcze bardziej tęsknię za wieczną wiosną. A każde słowo, które właśnie przeczytałeś, jest dla mnie jak wspomnienie ciepła maderskiego słońca.

Chcesz zobaczyć
wyspę wiecznej wiosny?

Pozwól, że przygotujemy podróż na Maderę szytą na Twoją miarę!

Możliwość komentowania została wyłączona.